No więc przedstawiam Misie, pierwsze maleństwo, które ufilcowałam na sucho, jest naprawdę maleńka:) Oooo, mimo ze jest malutka to się narobiłam i kłaniam się nisko, osobom które zajmują się tym na co dzień, owszem raz na jakiś czas moge coś ufilcować ale tak tylko, zeby się oderwać od mojej codzienności (broszki i naszyjniki;)
Oczywiście jak by to było, gdybym normalnie od początku do końca ufilcowała ją bez problemów... w połowie pracy "padła mi igła" tzn, po prostu pękła i juz myślałam zę będzie bez łapek, ale przypomniało mi się jak kiedyś wujek pokazał mi fajny patent do skrobania pisanek, oczywiście wykorzystałam go i Misia skończona szczęśliwie;)
Misia z genialnym narzędziem;D
Tak! Jest to igła, a raczej jej część, wtopiona w długopis;)))
O rany julek:D:D: dobre:):):)misio cudny, ale patent wujka jeszcze cudniejszy!! ubawiłam się, jak nie wiem:D:D::D
OdpowiedzUsuńŚliczna panienka:) I proszę jej takich ostrych narzędzi nie dawać do łapek;)
OdpowiedzUsuńMisiaczek jest uroczy .
OdpowiedzUsuńMisiaczek śliczny, a jaki maleńki;-0
OdpowiedzUsuńpatencik do zapamiętania,oby się nie przydał.
Ślicznie i jaka pomysłowość,pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńA paluchów nie podźgałaś? Bo ja przy pierwszym nie dość, że igłę złamałam, to jeszcze palce pokłułam:)
OdpowiedzUsuńo rany! a ja już tyle igieł do filcu połamałam i w życiu bym na to nie wpadła! Miś jest śliczny :)
OdpowiedzUsuńNawet nie wyobrażam, jak za to się wziąć. Podziwiam!
OdpowiedzUsuńmiś rozczulający ;-) Wspaniałe maleństwo!
OdpowiedzUsuńZapraszam po wyróżnienie :-)))
Pozdrawiam!
słodka misia:)
OdpowiedzUsuńSłodki misiaczek :)
OdpowiedzUsuńTaki malusi, śliczniusi.
OdpowiedzUsuńJestem pełna podziwu dla prac.
Śliczny i taki milutki.
OdpowiedzUsuńKocham :D
OdpowiedzUsuń